czwartek, 3 stycznia 2013

Jak polubić nielubiany rowerek?

Przeprosiłam się dziś z moim rowerkiem stacjonarnym. Nie przepadam za tym meblem, bo kiedyś odkryłam, że czas spędzony na nim wydłuża się niczym bungee i straszliwie wieje nudą. Próbowałam więc:
- kręcić przy disko - średni pomysł,
- kręcić przy muzyce - gorszy pomysł,
- oglądać wyścigi F1 - tu nastąpił tzw efekt wydłużenia czasu w układach poruszających się (fiz),
- oglądać film - jak cię wciągnie to zapominasz kręcić,
- oraz zastosowałam kompilacje filmu i disko. To okazało się najlepszym wyjściem, ale i tak mnie nie przekonało. Czegoś mi brakowało... zieleni, krajobrazów, wiatru we włosach... Wytargałam więc rumaka na balkon 2,60 x 1 i to był ostatni raz kiedy go dosiadłam. Od tej pory służył jako wieszak na torby, plecaki i ciuchy - w tym sprawdzał się doskonale, oraz jako termometr pokojowy. Aż do dziś, godz 9.23 a.m. Czas znów zwoooooolnił, zwoooooooooolnił i jeszcze bardziej zwooooooooooooolnił. Nie mogę powiedzieć żeby pół godziny minęło jak z bicza trzasł. Ale jak mus to mus. I tego się będę trzymać (ten kto mnie zna - cicho być). Oto oficjalne logo moich zimowych treningów przed telewizorem :)





A jednak jest coś co łączy rower i Formułę1. A raczej ktoś. To Jenson Button! Miło popatrzeć ;)


3 komentarze:

  1. Polecam ogladniecie http://www.youtube.com/watch?v=oo66D0dkSaY w czasie jazdy.. nadaje swietnie tempo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Koncert trwa 2h15m. Zajadę do Częstochowy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja polecam filmy akcji. Mi muzyka niestety szybko przestaje wystarczać. Piszesz, że jak film Cię wciągnie to przestajesz kręcić. Ja wręcz przeciwnie. Jak mnie wciągnie to nawet nie myślę o tym, że pedałuję.

    Tyle, że ja zawsze polecam wstawienie własnego roweru w trenażer, niż rowerek stacjonarny. Jest to o wiele lepsza i wygodniejsza forma poprawiania kondycji zimą.

    OdpowiedzUsuń