piątek, 22 lutego 2013

Cross w Potoku

Czy pamiętacie co robiliście 11 stycznia 2003 roku? Ja tak! :D
Fotografowałam Crossowe Mistrzostwa Polski juniorów w Złotym Potoku.
Przed chwilą, zupełnie nieoczekiwanie znalazłam zdjęcia w przepastnym archiwum płytowym.
Może ktoś się rozpozna? :D


















środa, 20 lutego 2013

Pekape

Fascynuje mnie jak bardzo polskie koleje uprzykrzają życie rowerzystom. Choć odbyłam zaledwie dwie krótkie "wyprawki", miałam okazję przekonać się na własnej skórze, że cyklista w pociągu jest dla PKP niczym pypeć na zadku.
* Po pierwsze nie pojmuje dlaczego w większości dalekobieżnych pociagów, przedział do przewozu rowerów znajduje się tylko w składach dziennych, a w nocnych już nie. Z Katowic do Kołobrzegu i do Białegostoku są takowe, a do Świnoujścia i Gdyni nie ma. Wiem, że można załadować rower do ostatniego wagonu i siedzieć z nim całą noc, ale nie jest pewne czy konduktor nie przegoni, bo akurat ma francowaty charakter. Teoretycznie bowiem można tak przewozic tylko jadąc w dzień. Na Helu chciałam wsiąść w bezpośredni nocny pociąg do Katowic, który akurat stał na peronie. Ale miła pani w kasie najpierw poradziła: "daruj sobie, pani, kierownik i tak wywali", a potem westchnęła: "że wam się tak chce z tymi rowerami, mnie by się nie chciało". W końcu popłynęłam promem (pięknie było) do Gdyni, wsiadłam w osobowy do stolicy, na centralnym posiedziałam 2h i dokończyłam podróż w IC. Nonsens.
* Po drugie jak to możliwe, że PKP sprzedaje miejscówki których nie ma? To jest kosmos! W pociągu z Gdyni do Warszawy 6 osób (w tym ja) spało na podłodze pod wiszącymi rowerami. Nasze miejscówki były wirtualne :D Nie wspominam tego źle, ale jest to kuriozum.
* Po trzecie dlaczego składy do miejsc szczególnie rowerowo uczęszczanych, posiadają przedziały z uchwytami tylko na 3 rowery (ewentualnie 2x po 3, z przodu i z tyłu wagonu). Zimą to rozumiem, ale czemu latem? Pozytywny przykładem jest pociąg do Suwałk (nie wiem skąd, bo wsiadłam w Łapach) do którego doczepiono pełnowymiarowy wagon rowerowy. Wypełniony był do ostatniego milimetra, mimo że tego dnia lało jak z policyjnej sikawki podczas śląskich derbów. To dowodzi, że popyt przewyższa podaż.
* I po czwarte, dworce - kompletnie nieprzygotowane by rowerzysta mógł bezpiecznie i komfortowo wprowadzić pojazd na peron. Krzepki facet podniesie rower z sakwami, ale taka drobizna jak ja? W Katowicach mam tajny sposób na to żeby się dostać na perony, najlepiej pod osłoną nocy ;), w Warszawie na centralnym jest ruchomy chodnik, a w małych miejscowościach przechodzi się przez tory. Ale czemu na dworcach w dużych miastach nie można zrobic podjazdów? I co gorsza plany remontowe także tego nie przewidują, patrz: "wypaśny" dworzec Warszawa Wschodnia. Pasażerowie z wózkami i większym bagażem też nie mają lekko. Widać jest to problem nie do rozwiązania. Może podjazd szpeci urodziwe schody, albo to sposób na ograniczenie ilości walizek i rowerów. Kto to wie?

Pewnie znalazłabym też pkty 5, 6, 7..., ale post byłby nieznośnie długi i męczący. Zamiast tego wkleiłam kilka zdjęć wagonu rowerowego do Suwałk jako dowód, że CHCEMY I POTRZEBUJEMY!
Właściwie widać tylko pół wagonu (przydałoby się rybie oko).






Suwałki i wysiadka :)

wtorek, 12 lutego 2013

Rogelli Lana

Wczoraj o godzinie 13.45 stałam się szczęśliwą (mam nadzieję;) posiadaczką ocieplanych rajtuzów z wkładką Coolmax. Zawsze twierdziłam, że najlepsze są zakupy bez zastanowienia, ale w tym wypadku najważniejsza dla mnie była niewygórowana cena. Jasne, że wolałabym takie, które chronią od zamieci, szkwału, cyklonu i antycyklonu, ale jak się nie ma co się lubi... Na wczesnowiosenną pogodę będą świetne. Jeśli złapie mnie deszcz, nałożę na nie cienkie wodoodporne spodnie TNF z membraną Hyvent, których używam w górach.
Wybrałam dostępne w wielu sklepach w Polsce rajtuzy Rogelli Lana. Kupiłam je w nieźle zaopatrzonym, jak na tę porę roku, stacjonarnym sklepie Activa w Rudzie Śląskiej. Mają także sklep internetowy. Oto one:
http://rower.com.pl/index.php?main_page=advanced_search_result&keyword=rogelli+lana
Prawdopodobnie to najtańsze Lany w Polsce.



Jeśli zastanawiasz się nad zakupem ciepłych damskich rajtuzów rowerowych, mam nadzieję, że mój miniprzewodnik pozwoli Ci zaoszczędzić trochę czasu na poszukiwaniach. Skupiłam się w nim głównie na rajtuzach z żelową wkładką antybakteryjną, bo takie preferuje. Podaję także ciekawe propozycje sklepów czeskich. Spodnie te mają dobre parametry przy stosunkowo niskich cenach. Jedyny minus, że nie można ich przymierzyć.


SHIMANO ECW-PARW-JC06
ETAPE Brava WS
ROGELLI Lana
http://www.mikesport.pl/odziez-rowerowa/spodnie-rowerowe.html?plec=291&wiatroszczeln osc=592_593&wkladka=423 

ETAPE Brava WS oraz Daisy WS
http://www.szumgum.com/category/odziez-rowerowa-spodnie-rowerowe-spodnie-damskie
http://cyklisticke-kalhoty.heureka.cz/etape-brava-damske/

GORE BIKE WEAR Contest
GORE BIKE WEAR Phantom
CASTELLI Tenerissimo
NORTHWAVE Devine
SCOTT Shadow plus
http://www.bobshop.de/pl/Kolekcja-damska/Spodnie-kolarskie/D-ugie-spodnie-na-szelkach/?force_sid=gnco242v0ajvlf6v93qtharsa2

różne modele AMBITION X3, SILUETE, ROUBAIX
http://eshop.kalas.cz/g65/kalhoty


Na koniec czeskie spodnie bez wkładki
Axon Storm D
http://cyklisticke-kalhoty.heureka.cz/axon-storm-d/
KALAS Roubaix / CHIPS
http://cyklisticke-kalhoty.heureka.cz/kalas-roubaix-chips/
Progress Halla
http://cyklisticke-kalhoty.heureka.cz/progress-halla-damske/


niedziela, 10 lutego 2013

Rower na zawsze

Co powiecie na takie dziarki? Gdyby 10 lat temu nie zagościł na moich plecach nienaturalnej wielkości pajęczak, to może bym się skusiła... ;)

zdjęcia znalezione w sieci

środa, 6 lutego 2013

Choinka Ewalda Bereski

Znalazłam w swoim archiwum zdjęcia Ewalda Bereski i jego rowerowej choinki. Zrobiłam je w 2000 roku. Pan Ewald (rocznik '28), pozytywnie zakręcony emeryt z Tychów, zainteresował się tematyką rowerową dopiero gdy przeszedł na emeryturę. Uczestniczył w wyprawach, m.in. do sanktuarium Madonny di Ghisallo - patronki cyklistów, kolekcjonuje także wszystko co ma związek z rowerami. Niestety z mojej wizyty u państwa Beresków zachowało się tylko kilka fotografii. Inne przepadły w niewyjaśnionych okolicznościach.
 






wtorek, 5 lutego 2013

Feng Shui

Wbiłam sobie do głowy, że na pewno istnieje coś takiego jak Feng Shui dla pomieszczenia treningowego. Jeszcze nie tak dawno ten sposób aranżacji wnętrz był modny, więc dlaczego nie? Ograniczając się do poszukiwań w sieci, znalazłam prostą i dość logiczną zasadę - tam gdzie śpimy, tam nie ćwiczymy i  odwrotnie. Patrząc z rowerka na łóżko zamiast mobilizacji pojawia się znużenie, a patrząc z łóżka na rowerek nie potrafimy się efektywnie zrelaksować i możemy mieć nawet kłopoty ze snem. Pewnie z podobnego powodu nie jeździmy w kuchni - myślelibyśmy tylko co by tu zjeść ;) Te przypadki są zrozumiałe, ale ten już mniej - relaks może być zakłócony gdy przyrząd treningowy będziemy trzymać pod łóżkiem. Niestety nie posiadam przyrządu, który zmieściłby się pod moją kanapą, wiec nie wypróbuję tego na sobie. No chyba, że położę skakankę ;)
Mieszkam w kawalerce. Mój pokój pełni funkcję sypialni, garderoby, pracowni oraz sali treningowej. Ponieważ faktycznie miewałam kłopoty z wysypianiem się, przemeblowałam wielofunkcyjny salon nie zapominając oczywiście o Feng Shui ;) Może zadziałała autosugestia, ale... od dwóch tygodni czuję się, hmmm, inaczej ;). Przedtem RedBól stał na widoku, wystarczyło podnieść się z kanapy, zrobić dwa kroki i jazda. Ale ja się buntowałam, jak jakaś nastolata, której ktoś coś każe. Stawiając kanapę prostopadle do ściany, podzieliłam pomieszczenie na dwie części. Z jednej uczyniłam "pokój wypoczynkowy", a w drugiej (za oparciem) pozostał "pokój rowerowy". Teraz budzę się wypoczęta i chętnie trenuje. Codziennie.

Feng Shui wg Lennona&Ono :)

niedziela, 3 lutego 2013

Pociągnę wątek bezpieczeństwa

Podczas moich dwóch samotnych wyjazdów rowerowych zawsze spałam na kwaterach. Nie było trudno znaleźć pokój dla jednej osoby. W obleganych przez turystów miejscowościach jest to kłopot, ale szukając na uboczu ludzie zwykle są przychylni. Ceny noclegów bez pościeli w lipcu na trasie Kołobrzeg - Hel wynosiły 25-35 zl, a w sierpniu w podlaskiem 20-25. Wiozłam wtedy ze sobą namiot - jedynkę, ale nie miałam odwagi rozbić się na dziko. Poza tym codziennie padało. Jednak mimo najwyższych środków ostrożności miałam pewną przygodę w Puszczy Knyszyńskiej.
W jednej z wiosek u miłych państwa oferujących noclegi, załatwiłam sobie domek kempingowy pod lasem. Spałam tam dwie noce. Państwo byli bardzo gościnni. Żona opowiadała o prawosławiu, oglądałyśmy albumy z pieknymi zdjęciami cerkwi, częstowała mnie pysznym, domowym jedzeniem i bimberkiem. Moje towarzystwo też było dla niej rozrywką, bo niewiele ich tam miała. Całymi dniami przygotowywała mięsa i kiełbasy, które potem mąż sprzedawał.
Ostatniego dnia wcześnie rano mąż zawiózł małżonkę i syna na pielgrzymkę do Supraśla. Zostałam w ich domu żeby się umyć i zjeść śniadanie. Gdy wrócił jeszcze rozmawialiśmy o trasie do Kruszynian, gdzie miałam do odwiedzenia zabytkowy tatarski meczet. Planowałam tego dnia przejechać ponad 100km i zakończyć wycieczkę w Supraślu. W domku podczas pakowania bambetli dopadł mnie irracjonalny niepokój... On czegoś chce, coś jest nie tak, jeszcze chwila i zapuka.
Ponieważ jak każda baba miewam katastroficzne wizje, zaczęłam do siebie gadać... Znów masz jakieś zwidy, nic się nie dzieje, pakuj się bez pośpiechu, nie ma się czego bać.

Pukanie
!!!
Otwieram

W lekko uchylonych drzwiach pojawił się wyszczerzony mąż i zaciągając jak Władek Kargul rzecze:

- A ja mam do pani takie pytanie, co by pani powiedziała jak ja bym teraz poszedł
  pod prysznic i by my troche pobaraszkowali?
  (oblał mnie zimny pot)
- Nie dziękuję, jest pan bardzo miły, bardzo panu dziękuję za propozycję, ale wie pan,
  mam chłopaka i bardzo go kocham, nie mogłabym go zdradzić. Jestem mu wierna.
- Ja też jestem wierny mojej żonie, ale pani mi się tak podoba.
- Jest pan bardzo miły, ale niestety muszę odmówić. Raz jeszcze dziekuję.
- No trudno, wielka szkoda. To do widzenia

Zamknął drzwi

Wyobraźnia zaczęła pracować na pełnych obrotach - teraz najpewniej kombinuje jak mnie przymusić. Chatka pod lasem, nikt mnie nie usłyszy, nie pomoże. Trzeba uciekać. Spakowałam się w 3 minuty, sakwy na rower i w długą przez las do szosy. Odechciało mi się już Kruszynian, nie czułam się bezpieczna, musiałam zluzować. Ruszyłam do Supraśla na uroczystości Święta Ikony Matki Boskiej Supraskiej. Mimo porannego incydentu ten dzień był udany :)

Wniosek: Trzeba zachować zimną krew i nie okazywać strachu. Takie rzeczy się zdarzają, ale to nie znaczy, że samotnie podróżująca kobieta z zasady musi czuć się niebezpiecznie. To są incydenty. Wystarczy nie spoufalać się z każdą przypadkowo poznaną osobą. Intuicja jest dobrym doradcą, jeśli cokolwiek Cię niepokoi, weź na poważnie ten sygnał.

W Puszczy Knyszyńskiej wilka nie spotkałam ;)

piątek, 1 lutego 2013

Jadzia

Oto dowód, ze życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Dowód, że w każdym wieku można przeżywać przygody i nie trzeba do tego ani grubego portfela, ani kondycji młodzieniaszka. Powiedzmy sobie szczerze, przeważnie nam się nie chce. Wymyślamy wytłumaczenia w stylu: jak wyjadę nikt nie posprząta w domu, nogi mnie będą boleć, mężowi trzeba ugotować, mąż mnie nie puści, no i najważniejsze - bo to same kłopoty. Historia pana Mieczysława Parczyńskiego urzeka. Powiecie - mężczyzna to co innego, pojechałabym, ale nie mam z kim. Rozumiem, ze w grę wchodzi kwestia bezpieczeństwa. Na portalu www.sport42.pl każdy znajdzie kompana do wspólnego uprawiania rozmaitych dyscyplin. Niestety wadą tego portalu jest opłata, ale portale randkowe też są płatne, co nie przeszkadza milionom osób się rejestrować. A może to będzie romantyczna znajomość? ;) Zdrowy i aktywny towarzysz życia to skarb ;)
Nie twierdzę, że trzeba od razu dokonywać takich wyczynów jak pan Mieczysław, który odebrał w 2004 roku nagrodę Kolosa. Nie twierdzę też, że taki sposób podróżowania jest dla każdego. Ale może gdzieś w Was jest ukryta tęsknota za wolnością i odkrywaniem? Pomyślcie o tym :)

audycja w TVP Gdańsk o panu Mieczysławie
www.tvp.pl/gdansk/aktualnosci/spoleczne/niezwykla-wyprawa-i-podarunek-rowerowego-ksi ecia/9858638

i reportaż
www.warszawa.naszemiasto.pl/archiwum/1656148,jam-jest-mieczyslaw-pierwszy-rowerowy,id,t.html

Trasa rajdu "Jadzia" - pamięci zmarłej żony Jadwigi