Wbiłam sobie do głowy, że na pewno istnieje coś takiego jak Feng Shui dla pomieszczenia treningowego. Jeszcze nie tak dawno ten sposób aranżacji wnętrz był modny, więc dlaczego nie? Ograniczając się do poszukiwań w sieci, znalazłam prostą i dość logiczną zasadę -
tam gdzie śpimy, tam nie ćwiczymy i odwrotnie. Patrząc z rowerka na łóżko zamiast mobilizacji pojawia się znużenie, a patrząc z łóżka na rowerek nie potrafimy się efektywnie zrelaksować i możemy mieć nawet kłopoty ze snem. Pewnie z podobnego powodu nie jeździmy w kuchni - myślelibyśmy tylko co by tu zjeść ;) Te przypadki są zrozumiałe, ale ten już mniej -
relaks może być zakłócony gdy przyrząd treningowy będziemy trzymać pod łóżkiem. Niestety nie posiadam przyrządu, który zmieściłby się pod moją kanapą, wiec nie wypróbuję tego na sobie. No chyba, że położę skakankę ;)
Mieszkam w kawalerce. Mój pokój pełni funkcję sypialni, garderoby, pracowni oraz sali treningowej. Ponieważ faktycznie miewałam kłopoty z wysypianiem się, przemeblowałam wielofunkcyjny salon nie zapominając oczywiście o Feng Shui ;) Może zadziałała autosugestia, ale... od dwóch tygodni czuję się, hmmm, inaczej ;). Przedtem RedBól stał na widoku, wystarczyło podnieść się z kanapy, zrobić dwa kroki i jazda. Ale ja się buntowałam, jak jakaś nastolata, której ktoś coś każe. Stawiając kanapę prostopadle do ściany, podzieliłam pomieszczenie na dwie części. Z jednej uczyniłam "pokój wypoczynkowy", a w drugiej (za oparciem) pozostał "pokój rowerowy". Teraz budzę się wypoczęta i chętnie trenuje. Codziennie.
|
Feng Shui wg Lennona&Ono :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz