sobota, 2 marca 2013

Forma rośnie

Wspaniale było w Tatrach. Nie znam wszystkich miejsc na świecie, ale i tak wiem, że tam jest NAJPIĘKNIEJ! :D  To tytułem wstępu...

Tatry Zachodnie, zejście z Wołowca 


Nie należę do osób szczególnie silnych i wytrzymałych więc tym bardziej powinnam dbać o "zaprawę" przed dłuższymi wycieczkami. Jestem bardzo zadowolona, że tym razem, za wyjątkiem dwóch pęcherzy na piętach, obyło się bez jakichkolwiek dolegliwości. Regularne ćwiczenia na rowerku dały mi wymierne korzyści. Czuję to i raduję się, bo motywacja jest tym większa. Przez kilka lat trenowałam jedynie "dojście z domu do auta i z auta do biurka w pracy". Zgroza. Przerywnikami były sporadyczne wyjazdy w góry. Efekt był zwykle opłakany. Zakwasy, umęczenie i kilka dni dochodzenia do siebie.

Podsumowanie treningowe po dwóch miesiącach :)
Treningi rozpoczęłam spokojnie - pół godziny na 1 biegu.
Po tygodniu wydłużyłam czas i podkręciłam tempo jazdy.
Od lutego kręcę min 45 min. (gdy mam słabszy dzień) - 75min., na 3-5 biegu siedząc lub 8 biegu na stojąco.

Jeżdżę średnio 5 x w tygodniu. Chciałabym codziennie, ale praca i szkoła zajmują mi często cały dzień. Gdy wychodzę o 9 rano i wracam po 23, marzę już tylko by oddać się w objęcia Morfeusza.
Zależy mi bardzo na poprawie kondycji i wzmocnieniu mięśni nóg. Wędrówka po Tatrach udowodniła, że jest nieźle. Poza tym schudłam. Nie to było moim celem, ale stało się. Teraz w mojej kolekcji spodni tylko jedna para nie opada mi z kościstego zadka ;) Powróciłam więc z radością do okazjonalnego częstowania się słodyczami, bo groziło już wymianą całej garderoby ;)

Inne efekty:
Pomarańczowa skórka na udach została zredukowana do minimum,
Mam więcej energii do działania (o jakieś 300% ;),
Wpadłam w pozytywny nałóg. Im więcej ćwiczę, tym bardziej tego potrzebuję,
Rowerek, to doskonały sposób na pozbycie się "doła". Nie ma nic lepszego jak porządnie się zmęczyć,
Mniej czasu spędzam na "nicnierobieniu" :)

___________________________________________________________________________________
Ech Taterki... :D

Zwyczajność pozostała na dole, w gęstych, ciężkich chmurach


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz