Tatry Zachodnie, zejście z Wołowca |
Podsumowanie treningowe po dwóch miesiącach :)
Treningi rozpoczęłam spokojnie - pół godziny na 1 biegu.
Po tygodniu wydłużyłam czas i podkręciłam tempo jazdy.
Od lutego kręcę min 45 min. (gdy mam słabszy dzień) - 75min., na 3-5 biegu siedząc lub 8 biegu na stojąco.
Jeżdżę średnio 5 x w tygodniu. Chciałabym codziennie, ale praca i szkoła zajmują mi często cały dzień. Gdy wychodzę o 9 rano i wracam po 23, marzę już tylko by oddać się w objęcia Morfeusza.
Zależy mi bardzo na poprawie kondycji i wzmocnieniu mięśni nóg. Wędrówka po Tatrach udowodniła, że jest nieźle. Poza tym schudłam. Nie to było moim celem, ale stało się. Teraz w mojej kolekcji spodni tylko jedna para nie opada mi z kościstego zadka ;) Powróciłam więc z radością do okazjonalnego częstowania się słodyczami, bo groziło już wymianą całej garderoby ;)
Inne efekty:
Pomarańczowa skórka na udach została zredukowana do minimum,
Mam więcej energii do działania (o jakieś 300% ;),
Wpadłam w pozytywny nałóg. Im więcej ćwiczę, tym bardziej tego potrzebuję,
Rowerek, to doskonały sposób na pozbycie się "doła". Nie ma nic lepszego jak porządnie się zmęczyć,
Mniej czasu spędzam na "nicnierobieniu" :)
___________________________________________________________________________________
Ech Taterki... :D
Zwyczajność pozostała na dole, w gęstych, ciężkich chmurach |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz